Może dlatego że mają takie mądre spojrzenie...
Oczy sowy przypominają mi zawsze oczy kota. Sowa uszata ze swoimi kępkami sterczących piórek, które imitują uszka jest dla mnie wyjątkową osobistością. No i też poluje na myszy!
Jak trafiła do mnie pierwsza sowa?
Otóż byłam pewnego dnia z córką w sklepie typu second-hand w poszukiwaniu kawałka materiału, który miałby po przerobieniu stanowić rewers poduszki. Awers poduszki miał zostać wydziergany przeze mnie.
I został, ale o tym innym razem.
Podczas, gdy ja przerzucałam szmaty, moja córka nurkowała w koszu z pluszakami i co chwila przynosiła mi imitację coraz to innego dzikiego zwierza. Gdy podeszłam do rzeczonego kosza w moje oko wpadło coś puchatego, co umaszczeniem przypominało moją ukochaną Zarunię. Wyciągnęłam to coś i moim oczom ukazała się wielka (szylkretkowa) SOWA. Zauroczyła mnie momentalnie!
Wykonana była rewelacyjnie, wyglądała naturalnie, była w doskonałym stanie i żeby było ciekawiej była to aktorka z teatru - pacynka z umieszczonym wewnątrz mechanizmem do kręcenia głową i mrugania oczami. Poprosiłam ekspedientkę o zważenie sowy i podanie ceny. 15 zł. Niedużo, jednak zdroworozsądkowo pomyślałam: muszę się z tym przespać. Przezornie zakopałam ją głęboko pod innymi pluszakami i wyszłyśmy ze sklepu.
To był piątek. W poniedziałek z duszą na ramieniu i z nadzieją, że nikt jej nie kupił - poszłam do sklepu by nabyć sowę.
Tortie (bo nie mogła innego imienia otrzymać) prezentuje się tak:
TORTIE |
Następna była Ika.
Ika jest ze sklepu IKEA. Wszystko przez moją córkę, która mi ją pokazała i podjudzała mnie do zakupu śmiejąc się w twarz, że na pewno się jej nie będę mogła oprzeć (tej sowie). I nie mogłam!
Po przywiezieniu Iki do domu, jeszcze tego samego wieczora przysiadłam by własnoręcznie wydziergać jej kolegę. Puchacz jest najmniejszy z towarzystwa, ma za to najbardziej zadziorny wyraz pyszczka.
Ika i Puchacz |
Ika, Puchacz i Tortie |
Wczoraj poszukiwałam solniczki i pieprzniczki do Domu na Wsi. O Domu na Wsi będzie innym razem, bo brak mi zdjęć do galerii...
Szukałam czego innego a w oczy wpadło mi co innego. Weszłam do Home&You, obeszłam półki i wychodząc zerknęłam na towar, które ekspedientki sortowały sprzątając. A to coś zbitego, a to coś brudnego. I patrzę: uszatkowy duet Pieprz i Sól. Jedyne jakie ostały się w sklepie, z uszkodzonymi uszkami... Sówki, których nikt już nie chciał. Przeceniono mi je na 10zł. i powędrowały do mojej torby.
Oczywiście do Domu na Wsi nie będą się nadawały, chyba, że przeprowadzę tam moje wszystkie uszatki. Na ten moment myślę, że zostaną w domu.
Sowi duet:
Pieprz i Sól |
Sól i Pieprz |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz