29 września 2010

Uwaga! Kot!


O co chodzi z tą alergią?
Należy pamiętać, że sierść sama w sobie nie alergizuje. Alergizują pewne typy białka wytwarzane przez gruczoły łojowe, łzowe, przyodbytowe oraz przez ślinianki. Kot myjąc się rozprowadza te wydzieliny po sierści, a one przylegają do niej i następnie podczas gubienia sierści lub nawet podczas kichania kota – zostają rozrzucone po całym mieszkaniu. Alergeny kota są mikroskopijne, dlatego z taką trudnością przychodzi usuwanie ich z otoczenia.
Na pewno mniej białka wydzielają koty po sterylizacji i kastracji, mniej samiczki niż samce, a najwięcej dorosłe niewykastrowane samce, które dodatkowo, jakby mało było wszędzie ich sierści - znaczą teren. Miałam kiedyś dojrzałego kocura – dość ta skłonność uciążliwa i nieprzyjemna w aromacie.

A o co chodzi z tym SIB-em?
Dowiedziono, że za ok. 90% reakcji alergicznych odpowiada białko Fel-D1.
Dowiedziono również laboratoryjnie, że Koty Syberyjskie wytwarzają tego białka zdecydowanie mniej, a niektóre osobniki praktycznie nie wytwarzają go wcale.
Badania laboratoryjne jakie zostały przeprowadzone również przez prywatną osobę polegały na badaniu stopnia alergizowania materiału genetycznego w postaci dostarczonej sierści. Wyczesano dwa koty mieszkające ze sobą - „mieszańca dachowca” oraz SIBa. Materiał w osobnych torebkach przekazano do badań (za granicą niestety).
Testy dowiodły iż sierść dachowca w 4 –stopniowej skali uczulała na poziomie 4 (czyli max), a kota syberyjskiego na poziomie ¼ (jedna czwarta), z czego ten poziom przypisano ich wspólnemu bytowaniu w jednym domu i bezpośredniemu kontaktowi – zabawy, lizanie itp.
Oczywiście Fel-D1 nie jest jedynym alergenem jaki niesie ze sobą Kot, jest jednak tym głównym. Na Fel-D2 reaguje max. 20%, a na pozostałe – jeszcze mniejszy odsetek alergików. I reakcje te są mniej spektakularne.
Dlatego też SIB daje ogromną nadzieję osobom które pragną mieć Kota, ale nie chcą odczuwać objawów ani skutków swojej alergii.

„Test na Kota”
Polecane jest przeprowadzenie osobniczego testu, najlepiej na konkretnego wybranego kociaka. Wiele osób poleca udanie się do hodowli (tylko i wyłącznie SIB-ów) oraz bliskie spotkanie z wybranym kocięciem z efektywnym mizianiem i głaskaniem : ) Sesję można powtórzyć.
Jeśli jest taka możliwość – można zaopiekować się kotem na kilka dni we własnym domu – z zachowaniem środków ostrożności. Taki test ja właśnie zamierzam przeprowadzić. Istotne jest nastawienie emocjonalne domowników (szczególnie dzieci) by wiedzieli na jakich zasadach kot z nami zamieszka i że nie wiadomo czy zostanie na zawsze. Osobiście nie uznaję wkrętek w postaci opowiadania bajek (gdy test niestety nie wyjdzie na plus), że kotek zachorował i musi iść do szpitala, albo, że opiekujemy się nim tylko na chwilkę, bo akurat właściciel wyjechał.
Moja córka ma prawie 6 lat i wie, że tata ma alergię na zwierzęta, wie dlaczego moi rodzice nie przyjeżdżają do nas ze swoim psem i dlaczego jeździmy do dziadków na krótko, a w tym czasie i tak tatuś większość czasu spędza poza ich domem.
Dlatego też, gdy nadarzyła się okazja i przekazano mi, że małe kotki pochodzenia syberyjskiego (niepotwierdzona czystość rasy gdyż właścicielka kotki nie ma hodowli i trudno mi dowieść pochodzenia w 100%) miały pojawić się w naszym otoczeniu, przyszedł mi do głowy pomysł z kotkiem. I wtedy najpierw delikatnie „sprzedałam” go Mężowi, a gdy widziałam, że nie jest przeciwny – powiedziałam o tym córce. Ona doskonale wie, że jeśli weźmiemy kotka na kilka dni, to nie jest pewne, czy będzie mógł zostać u nas na zawsze. Powtarzam jej to przy każdej rozmowie, a mamy jeszcze około miesiąca na ich prowadzenie.
Na pewno będzie nam przykro, gdyby trzeba było się rozstać z kotkiem, wolę jednak być nastawiona na taką ewentualność i mile się rozczarować, niż odwrotnie.
Regularnie odwiedzam z córką koty w ich domu, gdzie poza mamą pochodzenia syberyjskiego żyją dwa inne leśne koty, dlatego też chętnie wpuszczam tam małą, bo to da mi obraz, czy przypadkiem ona nie reaguje w jakiś alergiczny sposób. Na razie cisza. Z psem sąsiadów którego regularnie głaszcze, po czym nie myjąc rąk wkłada sobie palec do buzi czy oka – też nie widziałam problemu. Wiem, ze to niehigieniczne może, ale bez przesady! : )
Zamierzam też pozbyć się na ten czas dywanów i zasłon, by zmniejszyć ilość chłonnych powierzchni. Na szczęście kanapę i fotele mam nakryte pledami, które łatwiej uprać niż gołą tapicerkę. Jeśli kot się przyjmie - firany wrócą na swoje miejsce, bo nie lubię gołych okien, a z dywanem pomyślę – lubię zmiany – byłby pretekst : ) Do sypialni planuję kota nie wpuszczać, bo tam wykładzina dywanowa więc alergiczna masakra - choć Mężowi jakoś nie przeszkadza ten domowy rodzaj roztoczy, mimo, że nie latam codziennie z odkurzaczem (co prawdopodobnie zmieni się przy kocie – Coś jednak za coś.)
Gdyby niestety Kotek nie mógł z nami zostać, to łatwiej mi będzie usunąć kilkudniowe ślady jego bytności z powierzchni gładkich.
Te ślady kota to jest takie cwane cuś, które przez kilka lat od usunięcia/śmierci osobnika cały czas gdzieś tam w domu siedzą (przy założeniu, ze kot też z nami dłużej niż kilka dni mieszkał). Dlatego też rady lekarzy: pozbyć się kota bo to on wywołał alergię – są, że tak powiem, psu na budę. Nieobecność zwierzęcia z punktu widzenia reakcji uczuleniowej dopiero po kilku latach będzie wyraźnie odczuwalne. Bardziej sensowna byłaby rada: zmienić mieszkanie na nowe i zostawić kota w starym. Tak daleko jednak lekarze w swoich poradach nie popłyną….  : )

A ja czekam i mam nadzieję…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz