22 września 2010

Dzień drugi - historia nauczania

Jak to było z tym decoupage?
Oglądałam, podziwiałam (prace innych w sieci), zbieralam inforamacje z czym to się je i przemyśliwałam, by nie okazało się że to taki słomiany zapał. I w końcu zamówiłam książkę. Książka uparcie nie chciała do mnie dotrzeć więc nie czekając na nią zakupiłam farby, serwetki, pojemniczki z innymi magicznymi substancjami oraz przedmioty do zdobienia. Ot tak - dla siebie.

Wtedy też pierwszą pracę zrobiłam na próbę i oddałam ją. Ku uciesze nowej właścicielki, bo butelka z makami wpasowała się w koloryt kuchni ozwierciedlając Jej ulubione kwiaty. Inna rzecz, że maki były prowokacją, właściwie wiedziałam, że butelkę Jej właśnie oddam. O zdjęciu oczywiście nie pomyślałam, więc nie pochwalę się tym pierwszym wyczynem. Pozostało mi wspomnienie pysznego wina.

Gdy chciałam przetestować cracka pod kątem "jak się tego używa" powstała deska nie do krojenia, która została u mnie ponieważ trudno dla niej znaleźć kuchenne zastosowanie ; ) :


Później dla innej koleżanki zrobiłam "na zamówienie" na jej własnej drewnianej skrzynce decu w stylu etno. Wyglądało to tak:
Oczywiście by zrobić zdjęcie, o którym nie pomyślałam od razu, musiałam Jej to później wyszarpać : ) Udało się i dlatego mogę je tu zamieścić.

Jedna skrzynka ciągnie za sobą druga i tak powstała ta - kolejne zamówienie w tym samym stylu:


Żałuję, że zdjęcie nie oddaje sposobu polakierowania skrzynki, bo na prawdę na żywo robiła lepsze wrażenie.
A potem to już poleciało....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz