21 lutego 2011

ZaraCat


 >^..^<

A teraz kilka słów o naszej Kocicy.
Zara jest prawdziwą damą. Kiedy chce. A ponieważ jest młodym kotkiem więc oczywiście figle i psoty nie są jej obce i doskonale potrafi sobie zorganizować czas. Nam też : )
Mówię na nią Damesa – to obrazuje jej sposób zachowania się, poruszania i spojrzenie.
W poradniku zachowań kota jest wspaniałe stwierdzenie „Obrażaj wszystkich spojrzeniami. Niech wiedzą że są tu po to żeby Ci służyć i się przed Toba płaszczyć...a nie odwrotnie.”
Proszę spojrzeć:

To Prawdziwy Kot. Ma swoje zdanie na każdy temat i pozwala sobie dokładnie na to, co jej tylko w danym momencie odpowiada, obojętna na cały świat. Zdecydowanie nie jest kotem który przychodzi sam i wskakuje by wygrzać się na naszych kolanach. Ona zawsze jest obok. Gdy chce spokoju układa się wygodnie w swoich ulubionych miejscach, czasami na wyciągnięcie naszej ręki, ale zawsze w zasięgu wzroku, tak, że wiemy, że kot jest z nami i uczestniczy w naszym życiu. Patrzy wtedy badawczo, trochę z zaciekawieniem, czasem z rozleniwieniem, a czasem trochę z pogardą - to zależy co chwilę wcześniej się wydarzyło. Gdy chce odpocząć lub się zdrzemnąć - nie można jej przeszkadzać. Jak prawdziwa dama subtelnie Ci to zakomunikuje i próba pogłaskania kotki, która właśnie położyła się by złapać oddech kończy się zupełnym afrontem z jej strony. Zara wtedy podnosi się leniwie, przechodzi kilka kroków dalej (czasem są to dosłownie centymetry) i układa się ponownie patrząc na Ciebie wymownie mądrym spojrzeniem trochę proszącym, a trochę ostrzegawczym: "Położyłam się by odpocząć, pozwól mi na to i nie dotykaj..."
Nie oznacza to, że nie można jej dotknąć zupełnie. Kocica uwielbia pieszczoty, mruczy przy tym głośno i całym ciałem pokazuje gdzie aktualnie pragnie być miziana. Wykłada się na plecy, odwraca głowę i kokietuje. Jedyny warunek - to ona musi mieć na to ochotę. Ja już instynktownie wyczuwam kiedy mogę sobie pozwolić na to bez narażania się na jej pogardliwe spojrzenie ; ) chociaż czasem nadużywam i próbuję tak czy siak. Nigdy z dobrym efektem : ))
Zarka zawsze wita nas cichym "miau" i wysoko postawionym ogonem. Ociera się wtedy o nogi całą swoją długością, od policzków począwszy na końcu ogona skończywszy, nastawia główkę do smyrania za uchem i mruczy, mruczy, mruczy...  Wtedy też jest w stanie chwilkę wysiedzieć na rękach. Chwilkę... po której nagle słuchać cichutkie "miau!" - i to oznacza, że czas przytulania na rękach dobiegł końca.
Nie sypia z nami w sypialni - ze względu na męża i jego alergię (której nie znać, ale azyl niech ma w jednym pokoju). Noce spędza w swoich miejscówkach, idzie też do Natalii i jeśli nie w łóżku to na parapecie Natala przygotowała jej legowisko i tam z przyjemnością się kotka układa.
Jest ciekawska i towarzyska. Rano towarzyszy mi w łazience leżąc sobie na blacie i obserwując mnie, a czasem chcąc zwrócić moją uwagę próbuje rozrabiać. Siada np na sedesie i łapką rozwija papier toaletowy. Albo dowolny niewielki przedmiot leżący na blacie próbuje z niego zrzucić - tusz do rzęs, obrączkę męża, spinkę do włosów... co się nawinie. Na 100 sytuacji domowych - w 98 uczestniczy też kot. Gdy odkurzam, włączam lub wieszam pranie, decoupageuję, czy czyszczę akwarium - Ona zawsze kręci się obok i wszystko ją interesuje.
Gdy Natalka się bawi - kocica układa się w progu pokoju lub na parapecie i obserwuje sytuację. Czasami zaciekawi ją coś i wtedy podbiega i próbuje w zabawie uczestniczyć. Wkłada głowę do domku dla lalek, włazi do pudełek, trąca łapką małe przedmioty - figurki, puzzle, a gdy układamy koraliki - kocica tak jak my - grzebie łapką w pojemniku jakby chciała kolorowy koralik z niego wydobyć. Śmiechowy kot!
Natomiast małe myszki to jest wariactwo. Szaleństwo zabawy, skoki, gonitwy, jazda po podłodze na czterech łapach lub brzuchu. Ledwie słyszalne drganie dzwoneczka w myszce - Zarka już ma postawione uszy, szeroko otwarte oczy, włączoną czujność i czeka....
A mnie już witki opadają od szukania ich ciągłego : )  i zawsze przypomina mi się kolejna Kocia Zasada: "Upychaj piłeczki i pluszowe myszki pod meblami lub kaloryferem tak aby zapewnic właścicielowi dużo rozrywki i potrzebnego mu ruchu w trakcie wyciągania ich z tamtąd." Żeby nie było kocica oczywiście jest przy mnie gdy łowię te jej zabawki spod kanapy i szafek. Wystarczy że wezmę do ręki małą latarkę i kijek i zejdę do poziomu kota - ona zaraz włącza mruczenie i kibicuje mi w poszukiwaniach (wpychając swój puchaty ogon mi w nos i oczy, co niekoniecznie jest pomocne).
Chciałam Prawdziwego Kota. I GO MAM!  : ))))

Gdzie ta mysza!?


1 komentarz:

  1. Ależ piękna Twoja Zara, a ogon to ma mega puchaty :) Zajrzyj na mojego bloga, bo właśnie umieściłam zdjęcia Kreci i masz racje to ona na Animalia :)

    OdpowiedzUsuń