2 sierpnia 2012

Dopadło mnie...

To był ciężki czas w moim życiu. Dopadło mnie coś więcej niż przygnębienie i zdenerowanie. Niejasne sytuacje w pracy ściągnęły mnie na sam dół. Na szczęście dochodzę do siebie. Nie jestem lekomanką i nie cierpię chemii, ale nie wiem czy sam odpoczynek i izolacja od pracowych problemów (a raczej osób, dla których z niewyjaśnionych przyczyn stałam się obiektem idealnym do pogryzienia) - by wystarczyły. Ważne, że mi się poprawia, a przynajmniej mnie się tak wydaje, bo lekarz patrzy jeszcze na to sceptycznie, choć w oczach mam podobno już nie tylko smutek. Od maja już trochę czasu i pracy nad sobą upłynęło.
Miałam już siłę i chęć wziąć się też za to, co tak lubiłam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz