28 lutego 2012

FOTOrelacja z Międzynarodowej Wystawy Kotów Rasowych pod patronatem PZF

Gabula wylegująca się na klatce

Widok z góry na halę wystawienniczą

Show Kotów Syberyjskich

I tu dziewczyny w klatce

Nasze koty w klatce - sennie im i nudno ;)

Nasz klatka. Własnoręcznie ozdobiona  ; )

Gaba podczas prezentacji na Show Kotów Syberyjskich
















Moje słońce przed wystawą





WCF CatShow 25 luty 2012 - Relacja z wystawy

Denerwowałam się jak przed jakimś egzaminem! Ale nie z powodu tego, jaki oceny moje koty dostaną, ale z czterech innych powodów:
1. przed kontrolą weterynaryjną - czy nie odrzucą kotek z jakiegoś wyimaginowanego powodu
2. jak moje kotki będą się zachowywały, czy nie będą przerażone sytuacją, czy będą się dobrze tam czuły
3. czy w ogóle połapię się o co tam chodzi, czy nie przegapię moich numerków by zanieść koty do oceny : )
4. bałam się bardzo oceny Zary czy mnie nie pogonią, bo Zara bardzo w typie syberyjskiego jest - bardziej niż jej matka. A kot domowy to ludziom kojarzy się z kotem krótkowłosym typu europejskiego. Więc stres napędzali mi jeszcze niektórzy widzowie, którzy zaglądając do klatki na której jest napisane KOT DOMOWY i KOT SYBERYJSKI - widząc moje koty szukali jeszcze tego domowego...


Dzień minął w jakimś dzikim tempie. Miałam ze sobą książkę a przeczytałam może za 3 strony. Cały czas coś się działo, trochę córka mi rozrabiała i musiałam z nią walczyć by klatki nie otwierała bez pozwolenia. Poza tym krążyła w najbliższej okolicy z plakietką "Exhibitor" dumna i blada, samodzielna aż za bardzo... I gro czasu spędziła z głową w klatce sąsiadów gdzie pielęgnowała /za ich pozwoleniem/ miot kotów maine coon i kumplowała się z córką tegoż wystawcy. Tomek wziął tabletkę CetAllertec i był z nami cały czas z przerwą na spacer i obiad. Był sam w szoku jak na niego ten lek podziałał teraz (pomijając senność którą powoduje) - nigdy wcześniej tak dobrze go loratydyna nie zabezpieczyła. To go tylko utwierdziło w przekonaniu, że jednak się trochę na te koty odczulił naszymi kotami  : )) żadnych wziewów .. nic!
Mnie za to w nosie kręciło, bo koty jak się stresują to im kudły wychodzą, więc jak niosłam je do oceny to sama wyglądałam jakby te włosy ze mnie wyrastały, więc rolkę do odkłaczania zużyłam całą : ) - ich puch miałam wszędzie.

Najważniejsze jednak były koty.
Kontrolę wet przeszły bez mrugnięcia. Najpierw Gaba, tam z grubsza ją vet zobaczył, chip sprawdził... Dalej... Zary nawet nie wyjął z transporterka, sprawdził chip - dalej...  : )  Stres mój zupełnie nieuzasadniony.

Koty faktycznie trochę zdezorientowane były na początku. Zarka przykucnęła, a Gaba po chwili eksplorowała klatkę. Po czym umościła się na podwieszonym hamaczku, wypięła tyłkiem do widowni, i patrzyła na nas spokojnie. Zarka miała większy stres, nawet w kuwetce się położyła, by czuć własny zapach i czuć się pewniej (a żwirek celowo miały zmieszany świeży z jedną  łopatką z domowej kuwety). Wyjęłam Zarkę z kuwety, wytrzepałam! i przełożyłam na jej domowe legowisko, przykryłam trochę jej kocykiem i już było dobrze, głowę wystawiła i łapki i udawała że ma wszystkich w nosie (albo nie udawała) : )) Dobrze że miałam zasłonki, to też miały po bokach klatki odrobinę prywatności - widz je widział, ale one ze swojego punktu widzenia były schowane. Potem Zara wyluzowała i wyszła na środek klatki i ułożyła się z przodu w nieosłoniętej części.

Organizacja wystawy była super, wszystko było wiadomo (jak się przeczytało informacje) - czyli to do którego sędziego z którym kotem i po którym kocie ja idę ze swoim, więc siedziałam na ławeczce już dwa numerki wstecz czekając na swoją kolej : ))

Oceniana była najpierw Gaba. W klasie kotów dorosłych (czyli od 10m-ca). A te 10 m-cy skończyła 2 tygodnie temu, więc wiedziałam, że niektóre parametry ma młodzika jeszcze.
Sędzia zwrócił uwagę na sierść, że jeszcze dość puchowa, ale mimo to dostała ocenę doskonałą czyli tzw. Ex1 (Excellent)- wyżej się nie da :)))  Niestety nie jestem w stanie załączonego opisu przeczytać, bo sędzia był z Hiszpanii i pisał gorzej niż lekarz chyba po hiszpańsko-angielsku...
Potem poszłam z nią na show zwany Show Kotów Syberyjskich. Tu wiedziałam że w klasie kotek dorosłych nie ma szans z dorosłymi kocicami, championkami itp. No ale taka jestem z niej dumna przecież, że nie mogłam show przepuścić. Tym bardziej, że każdy prezentowany kot jest omawiany przez sędziego przed publicznością osobno : ) Tu również też ta sierść młodzika została zauważona i że ogon mogłaby mieć dłuższy ;))) Poza tym świetne parametry (parametry!!!) -generalne wrażenie - piękna kotka. To wiem... :)  A na ogonie przed następną wystawą powieszę ją na dwa dni i będzie dobry ;)))

Z trzęsącymi się nogami niosłam do oceny Zarę. Sędzina z Rosji - kraj pochodzenia syberyjczyków. Nie wiedziałam, czy to dobrze rokuje czy źle. Przy niej siedziała polsko-rosyjska polska tzw "uczennica sędziego", która w pewien sposób pośredniczyła też w rozmowie.
Jak ją zobaczyła to mówi: "Kak moja siberskaja koszka!"
Myślę: "To koniec -  kot domowy w typie rasy - to nie jest mile widziane". 
Zapytały mnie skąd ona jest?
Więc mówię jak było - że znajomi przygarnęli kotkę półdługowłosą, i ta jak się okociła to z miotu przeżyła tylko moja jedna. Powiedziałam, zgodnie z prawdą, że matka mojej kotki podobna jest do syberyjczyka tylko, że jest drobniejsza i mniejsza nawet od tej mojej kotki-swojej córki.
Polska babeczka po rosyjsku wszystko to przekazała rosyjskiej sędzinie. Oglądały ją: wspaniała głowa, piękny ogon, doskonała sierść.. no idealna.
Myślę "Boże! wspaniale, ale zaraz mnie odrzucą...!"
Rosyjska sędzina coś tam powiedziała, a ta polska mi mówi: "Gdyby ta koteczka przyjechała zza wschodniej granicy to robiłybyśmy jej rodowód. Jest wspaniała"

W języku wystawców oznacza to tzw klasę nowicjatu, gdzie wystawia się koty nieznanego pochodzenia które chcemy albo
1. zakwalifikować do jakiejś rasy i np. rozpocząć nimi linię hodowlaną,
2. kolor nowy wprowadzić i uznać w danej rasie,
3. zatwierdzić nową rasę - nowy typ.
Nas dotyczyłby przypadek nr 1. Dla każdej rasy która już istnieje jednak są wymogi, by taki kot mógł w klasie nowicjatu wystąpić. Dla syberyjczyków wymogiem takim jest pochodzenie zza wschodniej granicy. Gdybym znalazła ją w Rosji na ulicy i przewiozła do Polski to mogłabym tam występować. Wtedy jeśli kot otrzyma ocenę doskonałą od dwóch sędziów to wyrabiany jest mu rodowód gdzie rodziców wpisuje się nieznanych, ale kot traktowany jest jako rasowy a nie już jako domowy i może rozmnażać się, a jego dzieci otrzymują rodowody. Mnie to potrzebne nie jest, bo kotka jest kastrowana, ale kiedyś mówiłam do Tomka, że złapię kocura (nawet wiem jakiej maści będzie) u ruskich i go wystawię w nowicjacie :))  I może będzie miał potomków w Polsce taki rdzenny Sybirak;)  Nie mniej jednak fajnie by było bym mogła ją porównywać z kotami rasowymi :)
Powiedziałam im, że wiem że ona bardzo ładnie mi wyrosła i że przypomina SIBa,ale że mam drugą kotkę prawdziwą syberyjkę, i ta domowa jest drobniejsza i wygląda jednak nieco inaczej. I, że obawiałam się, czy będzie mile widziana, bo kot domowy inaczej się kojarzy, ale że chciałam się nią pochwalić bo dla mnie jest piękna.
Zdecydowanie mnie uspokoiły, że ona nie robi konkurencji na wystawie syberyjczykom, bo występuje w klasie kotów domowych, jest wysterylizowana więc tu nie ma obaw hodowlanych. I że powinnam się nią chwalić i zapraszają mnie koniecznie na wystawę do Lublina za miesiąc z nią. Bo jako kotka jest po prostu piękna, doskonale utrzymana, ma piękną sierść i wspaniały kolor. Ogólnie "very beautiful" na wpisane w karcie oceny. Boże jaka jestem z niej dumna!!!

Dostała ocenę I (czyli pierwszą - odpowiednik Ex1 kotów rasowych) i tzw nominację do Best In Show (BIS). Do BIS wybierane są najlepsze koty każdego sędziego. Moja Zara była bezkonkurencyjna bo nie było innego kota domowego (a szkoda). Kot który występuje w pojedynkę musi zostać zaakceptowany przez każdego sędziego, by otrzymać ocenę Best in Show. Akcept dostała i przywiozłyśmy wielki zloty puchar i worek karmy w nagrodę dla kotka : )))

Jestem wzruszona, bawiłam się świetnie, a nagrody i wspaniałe oceny utwierdziły mnie tylko w przekonaniu, że dobrze zrobiłam chwaląc się moimi pięknisiami, a nie zamykając je w czterech ścianach

15 lutego 2012

Prace rękodzieliczne później ... na razie koty!

Oszalałam chyba zupełnie. Zarejestrowałam moje koty na wystawę, która ma odbyć się w Warszawie.
Gaba (Judytka Sun of Gaba*PL) wystąpi w klasie otwartej kotów dorosłych (mimo, że ledwie skończyła 10 m-cy, ale inaczej się nie da). W klasie tej koty pieknią się celem uzyskania tytułu championa. Aby mieć ten tytuł musi dostać ocenę doskonałą (Ex1) trzykrotnie na trzech wystawach i od trzech różnych sędziów.
Zarunia występuje w klasie kotów domowych. Jest kotką bez wątpienia w typie syberyjskim, ale jej pochodzenie nie jest udokumentowane. Bardzo boję się czy z tego powodu mnie nie pogonią z nią sędziowie, bo gdy kot domowy zbyt przypomina rasowego to nie jest to mile widziane/tak mi się zdaje.

Biłam się z myślami, a jednocześnie małymi kroczkami uzupełniałam formalności, które należy spełnić by kot w wystawie mógł wziąć udział. Nie ma odwrotu. Zapłacone - zatwierdzone.
Wystawa 25 lutego : )))